Koreańskie marki chwytają się wszelkich sposobów, żeby promować swoje auta i zwiększać sprzedaż. Posunęli się nawet do tego, że zaczęli produkować coraz lepsze samochody, które zostawiają w tyle konkurencję z Europy.
Mistrzostwa w Polsce, czyli co ma Grand Tiger do Euro 2012
Czasy, w których dobry produkt bronił się sam dawno odeszły w zapomnienie. Żeby sprzedać samochód trzeba przypisać do niego cały szereg abstrakcyjnych wartości. Reklama to współczesna czarna magia. Najlepiej, gdy samochód kojarzy się z innymi rzeczami wyjętymi żywcem z pięknego snu. Mistrzostwa Świata, czy Europy nadają się do tego znakomicie.
Euro 2012 nie jest pierwszą imprezą piłkarską, którą sponsorują Hyundai i Kia. Większość Polaków interpretuje te mistrzostwa jako nasz, polski, narodowy turniej. Z tego punktu widzenia niektórzy mogą żałować, że imprezy nie sponsorują polskie firmy. A gdybyśmy sami mieli wybrać motoryzacyjnego partnera Euro?
Stare Golfy i spawane Astry to kiepska promocja Polski
Nie. Kryterium wyboru nie mogłyby być motoryzacyjne gusta polskich kierowców. Nie jest możliwe bowiem, żeby ważną imprezę sportową sponsorowały stare Golfy oraz pospawane z dwóch ,,bezwypadkowców” Astry. Przy wyborze najlepiej kierować się lokalnym przemysłem.
Nie mamy własnych samochodów, ale produkujemy je dla zagranicznych firm. Warto byłoby wybrać koncern, przy produkcji aut którego mamy najwięcej do powiedzenia. Fiat? Opel? Nieee! Najlepszy wybór to ZX Grand Tiger!
Chiński pickup firmy ZX, sprzedawany w Polsce, to w dużej mierze dzieło specjalistów z lublińskiej firmy Warfama. Chińczycy przysłali nam tylko kiepskie części i słaby projekt, natomiast to Polacy sprawili, że ten samochód legalnie jeździ po drogach. Ok, jeździ to trochę za dużo powiedziane (polecam test na przyspieszeniu), ale jest to na pewno auto bardziej polskie niż Panda, czy Astra. Wyobrażacie sobie, gdyby to Warfama, zamiast Hyundaia, miała przekazać 700 pojazdów na potrzeby Euro?
Biorąc pod uwagę problemy ze sprzedażą choćby 20 sztuk egzotycznego pickupa na polskim rynku, projekt jest oczywiście nierealny i absurdalny. Pokazuje za to słabość polskiej motoryzacji. Organizujemy międzynarodowy turniej, a nawet nie posiadamy własnej marki samochodowej. Cóż, takie czasy. Nawet w naszej kadrze jest już przecież coraz mniej Polaków. Dobrze, że póki co, trenerowi Smudzie nie przyszło do głowy naturalizowanie piłkarzy z Chin.
Na razie niech z motoryzacyjnego wspierania Euro cieszą się Koreańczycy. Oni przynajmniej robią niezłe samochody.
Właśnie! Szkoda cholernie, że nie mamy polskich samochodów… VW pomógł 'trochę’ Seatowi i Skodzie, Ranault Dacii, ruscy wskrzesili Ładę, szkoda, że nie ma reaktywacji jakiegoś poloneza czy fiaciora…